piątek, 2 grudnia 2016

Powiew luksusu, czyli krem kasztanowy z truflami

Ostatnio, wracając z pracy, podziwiałam z niekłamanym zachwytem koloryt wieczornego nieba. Zazwyczaj są to róże i czerwienie; od delikatnych, pastelowych, aż do głębokich i ognistych. Tym razem jednak idealnie żółte słońce świeciło mi prosto w oczy, utrudniając skupienie się na drodze. Gdy już niemal byłam w domu, ognista kula już utonęła za horyzontem, podświetlając jednak na złoto-bursztynowy kolor chmury, od których nie mogłam oderwać oczu. W duecie z niebem o barwie najczystszego błękitu, stanowiły widok zapierający dech w piersiach.
Cuda są na wyciągnięcie ręki; wystarczy się odrobinę rozejrzeć...

I tak oto, niemal niezauważenie, wsunął się nam do życia grudzień. Patrząc tylko na niebo, można by odnieść mylne wrażenie, że to już lato. Spoglądając na nagie drzewa i termometr wskazujący raptem kilka kresek powyżej zera, na myśl przychodzi późna jesień. Ale przecież jeszcze nie grudzień! 
I choć pod nosem już od paru tygodni nucę świąteczne melodie, krasnale porozstawiałam już po całym domu i powoli zaczynam się zastanawiać, jak dużą choinkę uda nam się wnieść do salonu (uwielbiam to słowo; sprawia, że czuję się taka dystyngowana i szykowna!), to ciągle mam problem z zaakceptowaniem daty w kalendarzu. Przecież jeszcze tyle jest do zrobienia! Już teraz czuję się jak Biały Królik z Alicji w Krainie Czarów: Muszę biec, jestem spóźniony!

Czasem jednak warto się w tym przedświątecznym zamęcie na chwilę zatrzymać, usiąść przy stole (koniecznie z kimś bliskim!) i zjeść wspólnie trochę zupy. Gorącej, kremowej, luksusowej. Bo dlaczego by nie...?

Kasztany z C. uwielbiamy, nie było więc wątpliwości, że na obiad któregoś dnia zjemy kasztanowy krem. Z pewnym poświęceniem C. wydobył swoją ostatnią truflę, i dodał ją do zupy, uszlachetniając jej smak. Choć to zaledwie jedna malutka trufla, niesamowicie wpływa nie tylko na smak, ale i samopoczucie konsumentów. Człowiek od razu się prostuje, nie trzyma łokci na stole i (broń Boże!) nie siorbie. Bo to taka elegancka zupa przecież. 

Choć i bez trufli będzie pyszna, bo kasztany same w sobie smakują nieziemsko.

Krem z kasztanów z truflami


Składniki:
(na 4 porcje)
  • 400 g pieczonych kasztanów (waga po obraniu)
  • 1 l bulionu
  • 200 ml śmietany kremówki (38%)
  • 1 trufla
  • sól 
  • pieprz

dodatkowo:

Kasztany zalać bulionem, gotować 30-40 minut, aż zupełnie zmiękną. Zmiksować blenderem na gładki krem. Dodać kremówkę i stratą na tarce o małych oczkach truflę, dodać soli i pieprzu do smaku.
Podawać gorącą z kawałkami kasztanów.

Smacznego!

Tymczasem przed mną, po naprawdę pracowitych (a momentami wręcz wycieńczających) trzech tygodniach, luksusowy wręcz grudzień i dwa wolne weekendy pod rząd. Planów mam tyle, że coś mi się wydaje, że będę bardziej zmęczona niż teraz... 
Ale grudzień mamy przecież tylko raz w roku, nieprawdaż...?

10 komentarzy:

  1. jaki wykwintny krem, wow:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdaż :D Trzymamy kciuki, żebyś przetrwała trudy grudnia. Zupa wygląda pysznie i z pewnością smakowała z truflą niesamowicie. Jedliśmy zupę kasztanową i ciasto w Dolinie Zakonnic na Maderze, to tamtejsze zagłębie kasztanowe :) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe połączenie, a że kasztany uwielbiam to pewnie zasmakowałoby mi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No naprawdę Państwo szaleją, zazdraszczam! Pysznie być musiało:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Krem wyborny, a do lata...no cóż musimy wcześniej przetrwać zimę

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo wytworny krem. :-) Nigdy takiego nie jadłam, ale przepis brzmi przepysznie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie bym takiego kremu spróbowała...;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaaa! ile ja bym dała za tą triflę ;D zupę już sobie sama zrobię :D

    OdpowiedzUsuń