środa, 8 czerwca 2016

Etat w trzecim kręgu piekła i tarta z młodą marchewką

Latem cukiernie kuszą klientów lekkimi ciastami z owocami, domowymi lodami i mrożoną kawą. Wielu z Was - jestem pewna! - dało się skusić więcej niż raz. Wchodzicie do środka zwabieni słodką wystawą, i już od progu otula was delikatny powiew klimatyzacji. Stoicie więc przed ladą podziwiając cukiernicze dzieła i zastanawiacie się długo, które wybrać. W końcu decyzja zapada i wychodzicie ze zgrabnie zapakowanym deserem. 
W międzyczasie przewijają się Wam przez głowy myśli o tym, jak to cudownie pracować w cukierni i przebywać na co dzień wśród tych wszystkich słodkich pyszności.

Owszem, macie rację. To cudowna praca i świetna zabawa (przynajmniej od czasu do czasu). Kiedy jednak przychodzą iście afrykańskie temperatury, każdy cukiernik przeklina swoją młodzieńczą głupotę, kiedy to zdecydował się na taki zawód. Na zapleczu bowiem nie ma klimatyzacji; są za to wielkie piece, które wydzielają niewyobrażalne wręcz ilości ciepła. Nie ma szans na najlżejszy choćby powiew wiatru, a lodówka to najprzyjemniejsze miejsce, do którego można się udać. 
Śmietana topi się jak szalona, miękka czekolada rozpływa się pod najdelikatniejszym dotykiem, ozdabianie ciast marcepanem to istna droga przez mękę. A w momencie, w którym okazuje się, że na jutro trzeba przygotować kilkaset tuzinów waniliowych ciasteczek, i tak już spoceni i rozdrażnieni współpracownicy, zaczynają zgrzytać zębami...

A potem nagle ktoś zrobi coś zabawnego, ktoś inny wybuchnie głośnym śmiechem powodując, że nawet największy złośnik nie może się powstrzymać - i okazuje się, że nawet trzeci krąg piekła nie taki straszny, jak go Dante odmalował.

Tymczasem mam dla Was propozycję tarty, której przygotowanie wymaga włączenia piekarnika. Nie marudźcie jednak - ten smak jest wart chwili poświęcenia! Poza tym - zawsze możecie wyjść z kuchni na czas pieczenia. Pomyślcie sobie wtedy o tych wszystkich piekarzach i cukiernikach, którzy takiego luksusu nie mają. Od razu zrobi Wam się chłodniej.

Przepis znalazłam u Lo, i zakochałam się od razu. Te chrupiące, młode marchewki skarmelizowane w soku pomarańczowym, zdecydowanie podziałały na moją wyobraźnię. Gdy więc tylko nadarzyła się okazja, zabrałam się do działania.
Spód nie jest tak kruchy, jak tego oczekiwałam, za to pełen smaku. Ciągle zachowujące swoją chrupkość marchewki w połączeniu z tymiankiem, słonym serkiem i słodkim miodem, dają niesamowity efekt. Ta tarta to kwintesencja idealnego, wiosennego posiłku - lekka, delikatna, pełna smaku.
Musicie ją mieć!

Na danie z młodą marchewką zaprasza dzisiaj również Ania.

Tarta z młodą marchewką, kozim serkiem i miodem


Składniki:
(na formę do tarty o średnicy 24 cm)

spód:
  • 180 g mąki pszennej
  • 150 g serka kremowego
  • 100 g miękkiego masła
  • 1 łyżka listków tymianku

nadzienie:
  • 300 g młodej marchewki
  • 200 g koziego serka
  • 250 g sera ricotta
  • 2 łyżki miodu
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
  • sok z 1 pomarańczy
  • 15 czarnych oliwek
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki listków tymianku
  • oliwa
  • sól
  • pieprz

Serek zmiksować z masłem, dodać mąkę i tymianek, połaczyć.
Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30-60 minut.

Marchewki obrać, przekroić wzdłuż na pół. Podsmażyć na oliwie przez kilka minut, powinny nadal być chrupkie. Dodać miód i sok z pomarańczy; podgrzewać, aż 2/3 płynu odparuje.
Odstawić.

Ricottę wymieszać ze skórką pomarańczową, połową tymianku, przeciśniętym przez praskę czosnkiem oraz solą i pieprzem..

Schłodzone ciasto rozwałkować na okrąg nieco większy niż średnica formy. Wyłożyć ciastem formę, formując kant. Przykryć papierem do pieczenia, wysypać kuleczkami do pieczenia.

Piec w 180 st. C. przez 10 minut.

Następnie zdjąć obciążenie i papier.

Piec kolejne 10 minut w 180 st. C. 

Lekko przestudzony spód posmarować kremem z ricotty. Na wierzch wyłożyć marchewki, oliwki i kozi twarożek. Polać sokiem ze smażenia marchewek, posypać resztą tymianku.

Piec w 180 st. C. przez 20-30 minut.
Podawać na ciepło lub zimno.

Smacznego!


Mimo prawdziwie dekadenckich upałów, nadal wypijam dwa dzbanki gorącej herbaty dziennie.
Myślicie, że to normalne...?

10 komentarzy:

  1. Ja poproszę kawałek, ja ostatnio robiłam ciasto z szynka i warzywami, pyszne było ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie wielkie upały chwilowo odeszły w zapomnienie, za to pojawiły się ostre burze:(
    Tarta wygląda wyjątkowo apetycznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. My jeszcze nie mamy takich upałów, temperatury są do wytrzymania.A wam współczuje. Świetny przepis na tartę, wygląda przepysznie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mogłabym w takim piekle pracować, temperatura raczej mnie nie przeraża:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ musi być pyszna ta tarta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Młoda marchewka i sok pomarańczowy idealnie pasują:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pyszności! Ja też piję gorącą herbatę w upał, wszyscy się dziwią ale mnie to naprawdę chłodzi! :) W gorących krajach arabskich też się to stosuje więc chyba działa i jest normalne! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja lubię ciepło, więc nawet wybieram się tam :)
    Pyszna tarta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pysznie brzmi, musze zrobić, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń