sobota, 13 lutego 2016

Panna cotta. Na Walentynki

Kilka miesięcy temu kupiłam piękne granaty. Rzadko kupuję te owoce, bo mam mało pomysłów na ich wykorzystanie. Ich charakterystyczne pesteczki nie do wszystkiego się nadają i ciężko nimi po prostu zastąpić coś innego. Tym razem jednak skusiły mnie intensywną barwą skórki.
Już w drodze do domu przyszedł mi do głowy prosty, aczkolwiek interesujący pomysł. Wtedy nie udało mi się wcielić go w życie, a granaty wylądowały w sałatce z kuskusem. Zbliżające się Walentynki przypomniały mi o tamtej idei, kupiłam więc ponownie dorodny owoc granatu i zabrałam się do rzeczy.

W czasie przygotowań pomysł nieco ewoluował. Najpierw przygotowałam galaretkę owocową: tylko sok i żelatyna. Sama w sobie kwaskowata, idealnie komponuje się ze słodką, kremową panną cottą. A ta jest zupełnie wyjątkowa: nie tylko mocno waniliowa, ale też intensywnie jogurtowa w smaku. Gdy mój wzrok padł na jogurt naturalny, stwierdziłam, że muszę spróbować dodać właśnie jego zamiast klasycznego mleka. Dzięki temu deser zyskał bardzo ciekawą nutą; panna cotta wydaje się nieco lżejsza. Całość nie tylko świetnie smakuje, ale też naprawdę znakomicie prezentuje się na talerzu.

I to już ostatni pomysł na Walentynki w tym roku. Podoba się Wam...?

Jogurtowa panna cotta z galaretką z granatu


Składniki:
(na 6 porcji)

galaretka:
  • 1 granat
  • 1 listek żelatyny

panna cotta:
  • 250 ml śmietany kremówki (38%)
  • 1 laska wanilii
  • 50 g cukru
  • 5 listków żelatyny
  • 250 ml jogurtu naturalnego

Wyłuskać pestki granatu. Zmiksować blenderem, przetrzeć przez sitko.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Sok podgrzać; zdjąć garnuszek z palnika, dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Przelać do foremek, schłodzić w lodówce przez 1-2 godziny.

Laskę wanilii przeciąć wzdłuż na pół, wyskrobać ziarenka. Laskę i ziarenka dodać do kremówki, zagotować. Odstawić na 30-60 minut.

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. 
Do kremówki dodać cukier, zagotować. Gdy cukier się rozpuści, zdjąć garnuszek z palnika, wyjąć laskę wanilii i dodać odciśniętą żelatynę. Wymieszać, ostudzić do temperatury pokojowej. 
Kremówkę wymieszać z jogurtem. Przelać do foremek na zastygniętą galaretkę.

Schłodzić przez noc w lodówce.

Przed podaniem wyjąć na talerzyki, odwracając do góry spodem.

Smacznego!


Jak już wspominałam, weekend w znakomitej części spędzam w pracy; czas wolny poświęcam na spanie, bo na nic innego nie mam siły. Może w niedzielę się bardziej postaram, gdy w perspektywie będzie poniedziałkowy luksus spania do czwartej...

17 komentarzy:

  1. Wygląda wspaniale i do tego tak "lekko", fajny pomysł z granatem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale piękny deser, bardzo apetyczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny pomysł z granatem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł bardzo mi się spodoba, idealny pomysł na lekki deserek! :)

    smaczyrezultat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ten deser, a Twój wygląda super. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochamy te kropeczki wanilii :D Pyszności :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna i smaczna!! Trudno oderwać od niej oczy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniałości, prawdziwe delicje :) Najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Sceptycznie podchodziłam do tego deseru... ale wystarczy raz spróbować i człowiek się zakochuje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie robiłam jeszcze tego włoskiego deseru...

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie granaty ostatnio na porządku dziennym, sa przepyszne:). Najczęściej lądują w porannej owsiance:) .... lubimy je tez pochrupać z moja Lilijką:) .... ale przyznam szczerze, że kusisz bardzo tą panną:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Robiłam,ale wolę naszą mleczną galaretkę

    OdpowiedzUsuń
  13. Nono:) Piękna i zapewne smaczna z tym granatem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę się pochwalić, że mój Mąż zaskoczył mnie walentynkową wersją panna cotty. Była przepyszna!
    Następnym razem to ja wypróbuję Twój przepis :)

    OdpowiedzUsuń