poniedziałek, 30 listopada 2015

Smak Danii: lukrecja

Nie wiem, jak sprawa wygląda w innych krajach skandynawskich, ale w Danii lukrecja stoi na najwyższym piedestale. Kochają ją wszyscy rdzenni Duńczycy, których ulubionym zajęciem jest podsuwanie jej niczego nieświadomym obcokrajowcom i obserwowanie ich reakcji. A są one różne: od polubienia i zaciekawienia nowym smakiem, poprzez grzecznościowe przełknięcie z mniej lub bardziej zbolałą miną, aż po natychmiastowe wyplucie bez zważania na otoczenie. Lukrecja bowiem to bardzo charakterystyczna rzecz; kocha się ją albo nienawidzi. Nie ma nic pomiędzy.

Odmian lukrecji jest całe mnóstwo: od delikatnych i słodkich, aż po niesamowicie intensywne i ostre. Bardzo charakterystyczne są lukrecjowe cukierki obtoczone w soli; czasem nawet najwięksi fani lukrecji nie dają im rady. 
Ja rozróżniam dwa rodzaje: ten, który samym zapachem sprawia, że robi mi się słabo i drugi, który dam radę przełknąć z miną tylko troszkę kwaśniejszą od cytryny. Choć mieszkam tu już całkiem długo, nie potrafię się do lukrecji przekonać. Od czasu do czasu robię próby (smak ponoć zmienia się co siedem lat), ale póki co - bezowocne. To znaczy: nadal jej nie cierpię.

W domu jednak mam zapas. Szalona, pomyślicie. Nic z tych rzeczy! Po prostu C., jako rasowy Duńczyk, za lukrecją przepada, tak jak i reszta jego rodziny. Od czasu do czasu robię więc im przyjemność, i przygotowuję jakieś lukrecjowe smakołyki (dla mnie to nadal oksymoron). Sama też próbuję; kończy się na malutkim gryzku i wypiciu duszkiem kubka herbaty,

Tym razem zainspirowały mnie ciasteczka, które pieczemy w pracy. Całymi godzinami wkładam zgrabne ruloniki do specjalnej maszyny, która tnie je na cieniutkie plasterki. Następnie układam je na blasze, żeby później z piekarnika mógł wydobyć się całkiem przyjemny zapach. Zachęcona, postanowiłam spróbować w domu.
Przepis znalazłam na blogu Rikke i od razu mi się spodobał, bo efekt końcowy przypomina to, co otrzymuję w pracy. Zabrałam się do pieczenia, delikatnie tylko zmieniając proporcje. No i wałeczek uturlałam troszkę za gruby; moje ciasteczka wyszły dość spore. Okazało się jednak, że dla fanów lukrecji to nie problem. Znikały szybciutko, jedno po drugim, a z gardeł dobiegały odgłosy zadowolenia. 

Ciasteczka mają śliczny, karmelowy kolor, a smak lukrecji jest raczej stonowany. Wspaniale komponują się tu słodko-kwaśne żurawiny; w dodatku pięknie wyglądają. To opinia jedzących; ja ugryzłam kęsik, przełknęłam i stwierdziłam, że do tej puszki zaglądać nie będę.

Jeśli nie lubicie lukrecji, zamieńcie ją na cukier waniliowy (w mniejszej ilości, rzecz jasna).
Albo po prostu upieczcie inne ciasteczka...

Ciasteczka lukrecjowe z żurawiną


Składniki:
(na 40-45 sztuk)
  • 250 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 łyżki lukrecji w proszku
  • 65 g suszonej żurawiny
  • 185 g zimnego masła
  • 200 g cukru trzcinowego
  • 1 jajko
Mąkę przesiać, wymieszać z lukrecją i cukrem. Dodać masło, posiekać. Wbić jajko, szybko zagnieść ciasto. Na końcu dodać żurawinę, połączyć.

Z ciasta uformować wałeczek o średnicy 3-4 cm, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez minimum 1 godzinę (można przez noc).

Schłodzone ciasto odwinąć z folii, pokroić na plastry grubości 3-4 mm. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w niewielkich odstępach.

Piec w 180 st. C. przez 8-10 minut.

Smacznego!

Przepis, rzutem na taśmę, dorzucam do akcji Mopsika. Bo czy może być coś bardziej skandynawskiego, niż lukrecja...?

Kuchnia skandynawska 2015

16 komentarzy:

  1. ciekawe ciasteczka, muszą zaskakująco smakować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pyszne ciasteczka ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. lukrecja nazwa kuszaca i slodka,jednak smak okropny:)raz sprobowalam i mimo szczerych checi niestety nie moge :) mam wrazenie ze jem opony czy tez dentki,smak i smrodzik nie do przeskoczenia:)ale ciasteczka wyprobuje z innymi dodatkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię smak lukrecji, takie ciasteczka muszą być pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowałaś mnie tą lukrecją. Słyszałam o niej, ale nie mam pojęcia jak może smakować. Ciekawe czy w Polsce jest dostępna? Pewnie tak. Muszę się przekonać na własnym podniebieniu co to takiego. Dzięki za ogromny wkład w akcję. Właśnie takie przepisy z skandynawską "esencją" interesują mnie najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie jadłam lukrecji, albo jadłam i o tym nie wiem. Ciacha wyglądają super. Z przyjemnością posmakowałabym zarówno lukrecji, jak i Twojego wypieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi: jeśli nie jesteś pewna, to nie jadłaś. Tego smaku nie da się zapomnieć ;)

      Usuń
  7. Bardzo lubię smak lukrecji, jako jedyna w rodzinie :P, także ciasteczka na pewno by mi zasmakowały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta lukrecja to mnie zainteresowała. Bardzo chciałabym spróbować takich ciasteczek ;-).

    OdpowiedzUsuń
  9. Należę do absolutnych miłośników lukrecji, zjadłbym takie ciasteczka z największą przyjemnością :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozbawił mnie ten wpis :) Podobnie Joanna Chmielewska opisywała swoje kontakty ze salmiakiem ;)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam jak byłam dzieckiem i nasza sąsiadka obdarowywała nas słodyczami przywiezionymi z zagranicy. Matko, tych z lukrecją było najwięcej...jak ja ich nie cierpiałam!

    OdpowiedzUsuń