poniedziałek, 29 października 2012

Jak się do dyni zabrać?

Tak ja obiecałam wczoraj - dzisiaj bardzo prosty i szybki sposób na zrobienie z dynią porządku. Sama na początku nie bardzo wiedziałam, co z tym fantem zrobić. Duże to to, skóra twarda jak nie wiem co, bez początku i końca; od której strony by się do tej dyni zabrać najlepiej...? 
Okazuje się, że sprawa nie jest aż tak skomplikowana. Pierwszy raz próbowałam dynię obierać - masakra jakaś. Całe palce sobie pocięłam. Poczytałam więc na znajomych blogach, i doszłam do wniosku, że jedynym słusznym sposobem na traktowanie dyni jest jej pieczenie. Człowiek się zbytnio nie zmęczy, bo wystarczy pociąć ją na kawałki. Po wyjęciu z pieca jest mięciutka i nie sprawia już żadnych problemów.

Najwięcej informacji o dyniach można znaleźć (moim zdaniem) na blogu Bea w kuchni. Bea co roku prowadzi Festiwal dyni i wie o nich chyba wszystko - polecam serdecznie lekturę jej bloga, z pewnością dowiecie się wielu ciekawych rzeczy, a informacje tam zawarte pomogą zaprzyjaźnić się z dyniami.

Ode mnie taki przepis - nie przepis, baza do wielu modyfikacji. Takiego musu możecie użyć do wszystkiego - zupy, słodkich i wytrawnych wypieków, dań przeróżnych, na które mnóstwo jest przepisów w internecie. Dynia wcale nie jest tak problematyczna - wystarczy wiedzieć, jak się do niej zabrać.

Kolor musu zależy od użytej dyni - ja miałam zwyczajną, taką, z której wycinamy lampiony na Halloween. Hokkaido na przykład daje mus o cudownie intensywnym, pomarańczowym kolorze, a wypieki z jej dodatkiem będą zdecydowanie bardziej pomarańczowe niż moje.

Mus z pieczonej dyni


Składniki:
  • dynia w ilości dowolnej
Dynię rozkroić ostrym nożem. Dużą przekroić na 8-12 kawałków, mniejszą wystarczy na 4-6. Łyżką wydrążyć środek z pestkami. Ułożyć kawałki dyni na blasze skórą do dołu. 

Piec w 180 st. C. 1-1,5 godziny, aż do miękkości.

Upieczoną dynię przestudzić, miąższ wydrążyć łyżką, zmiksować na gładką masę blenderem.
Mus można włożyć do słoiczków i zapasteryzować lub podzielić na mniejsze porcje i zamrozić.

Smacznego!

A już jutro pokażę, do czego ja taki mus wykorzystałam. Będzie słodko!

7 komentarzy:

  1. Śliczne zdjęcie. Jeśli chodzi o krojenie dyni, to tymi twardszymi należy po prostu rzucić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę zrobić zapas tego musu. DUŻY.

    OdpowiedzUsuń
  3. pieczonej jeszcze nie jadłam ciekawe czy się różni od gotowanej

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie wygląda ten Twój mus. A dynia... cóż, nie taki diabeł straszny jak go malują :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się twój blog, jesteś ekstra. Mus mi wszedł świetnie i zjadłam go z ciastkami (maczałam).

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmm, wyszedł świetnie, ja maczałam w nim ciasteczka, pycha

    OdpowiedzUsuń