czwartek, 20 października 2011

Niekonwencjonalna drożdżówka

Zanim przejdę do meritum, czyli ciasta, chciałabym opowiedzieć o ostatniej rozmowie z moją Mamą... Niby nic, a jednak... 
Zadzwoniłam tak sobie, bo dawno nie gadałyśmy, a przy okazji postanowiłam zadać nurtujące mnie od dwóch dni pytanie:
Mamo, jak się robi sałatkę ziemniaczaną? 
Chłopaki wymyślili, że będziemy robić, a jakoś tak się dziwnie złożyło, że jeszcze nie miałam okazji... Z grubsza wiem, co i jak, ale liczyłam na konkretne wskazówki. Cóż...
Jaką sałatkę ziemniaczaną?
No normalną, taką jak zawsze robisz...
Ja nie robię żadnej sałatki ziemniaczanej.
No jak to nie? Na Święta zawsze, taką zwykłą, no...
Aaa! Nie ziemniaczana, tylko jarzynowa!
Taa... Eureka! 
Niech będzie jarzynowa. Nie ważne. To co tam wkładasz?
No, ziemniaki...

Uwielbiam moją Rodzicielkę. Jest niesamowita po prostu! Chyba nikt inny tak nie potrafi, serio.

Przepisu na sałatkę nie będzie, bo po pierwsze każdy wie, a po drugie i tak robiłam na oko. Cóż, takie spaczenie... Będzie za to o cieście drożdżowym, któremu jednak chyba dość daleko do tradycyjnej drożdżówki. Zaczęło się od tego, że Brat zakupił całe mnóstwo winogron, które okazały się być, powiedzmy, średnio zjadliwe. Nie, że kwaśne, ale jakieś takie... Mało winogronowate. Wyrzucić szkoda, na jedzenie chętnych brak... Przypomniałam sobie, że kiedyś widziałam przepis na jakieś ciasto z winogronami właśnie... O dziwo, był w pierwszej gazecie, po którą sięgnęłam, mianowicie Pieczenie jest proste, nr 2/2011. Nie wydawało się zbyt skomplikowane, więc zabrałam się do pracy.
Ciasto jest troszkę lepkie, więc przy rozwałkowywaniu dość obficie trzeba podsypać mąką. Jest też bardzo delikatne i łatwo się rwie, trzeba więc wykazać się wyczuciem przy przenoszeniu na blachę. Poza tym jest banalnie proste i zaskakująco smaczne! Nigdy nie jadłam winogron poddanych obróbce cieplnej, i muszę przyznać, że jak najbardziej przypadły mi do gustu. W przepisie podano, żeby użyć owoców bez pestek - moje pestki miały, ale w niczym one nie przeszkadzały - nie były ani gorzkie, ani twarde. Ot, pstrykały między zębami, trochę jak mak.

I choć ciasto nie wygląda zbyt imponująco, znika zaskakująco szybko. Najlepszy pierwszego dnia - później spód nieco rozmięka od winogron, jednak nie jest to duży minus. Warto spróbować - zawsze to coś innego niż klasyczna drożdżówka...

Placek drożdżowy z winogronowym nadzieniem


Składniki:
(na blachę 30x35 cm)

ciasto:
  • 350 g mąki pszennej
  • 15 g świeżych drożdży
  • 250 ml letniej wody
  • 50 ml oleju
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżka cukru

nadzienie:
  • 1 kg bezpestkowych winogron (waga bez gałązek)
  • 65 g masła
  • 80 g cukru

Mąkę przesiać do miski. Drożdże rozpuścić w połowie wody, wymieszać z cukrem. W mące zrobić dołek, wlać rozczyn i odstawić na 15 minut w ciepłe miejsce.

Po tym czasie dodać sól i resztę wody, zagnieść. Wlać olej, wyrobić gładkie ciasto.
Odstawić w ciepłe miejsce na 1 godzinę, do podwojenia objętości.

Masło z cukrem delikatnie skarmelizować. Kiedy karmel nabierze bursztynowej barwy, wsypać winogrona i podsmażyć przez 1-2 minuty, aż karmel dokładnie oblepi owoce.
Wystudzić.

Wyrośnięte ciasto podzielić na pół, każdą część rozwałkować na prostokąt 30x35 cm. Pierwszy ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wyłożyć równomiernie winogrona, przykryć drugim. Dokładnie skleić boki, wierzch ponakłuwać widelcem.

Piec w 175 st. C. przez 40-45 minut.

Podawać ciepły lub zimny.

Smacznego!

Te kolorowe paseczki w tle to część kompletu, który dostałam od Czarnej z okazji przeprowadzki. Dziękuję! Jest piękny, i bardzo fotogeniczny.

3 komentarze:

  1. Usmialam sie z tej salatki :) A ciasto wyglada interesujaco, choc moze niekoniecznie powalajaco. Nigdy nie wpadlabym na to, by winogrona wykorzystac w pieczeniu. Ty to masz jednak leb :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama też bym nie wpadła. Niech żyją gazety i książki kulinarne! ;)

    OdpowiedzUsuń