wtorek, 7 czerwca 2011

Zapomniane bestie, czyli trochę fantastyki

Książkę przeczytałam w zeszłym tygodniu. Dokładnie, to w poniedziałek, kiedy miałam wolne. Usiadłam, zaczęłam, skończyłam, wstałam. Tak to mniej więcej wyglądało. Sam w sobie ten proces powinien być zachęcający do sięgnięcia po tę pozycję. Skoro mi zajęło to kilka godzin, musi po prostu czytać się dobrze.

Od razu muszę zaznaczyć, że nie jestem maniakiem fantastyki. Nie czekam z wypiekami na twarzy na nowy tom jakiejś czarodziejskiej trylogii. Ale po dobrą książkę z tego gatunku sięgam z przyjemnością. Do tej zachęciły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze D., który sam przeczytał, po czym położył mi na laptopie ze słowem musisz wypowiedzianym dwa razy w jednym zdaniu, a to coś znaczy. Wstęp napisany przez Sapkowskiego również nie był bez znaczenia. Wiedźmina przeczytałam bardzo szybko, spodobał mi się, więc skoro jego autor mówi, że coś jest dobre, to musi być w tym chociaż trochę prawdy. I nie zawiodłam się. Proces czytania nie był długi, ale bardzo intensywny. Zaraz po nim usiadłam do pisania o książce, ale dopiero teraz udało mi się te moje wywnętrzenia uporządkować i opublikować.

Zapomniane bestie z Eldu Patricii A. McKillip to klasyka gatunku. Mamy potężnego maga (który przy okazji jest niezwykle kuszącą kobietą); dzielnego rycerza, który nie dość, że honorowy, to potrafi pokochać i poświęcić się dla niemowlęcia; czarny charakter, który bez wahania zezwoli na zniewolenie kobiety, w której się zakochał, jeśli tylko przez to osiągnie swe cele. Do tego skomplikowana sytuacja w królestwie, i jest o czym czytać. Żeby nie było tak zupełnie sztampowo, kluczowymi bohaterami są tytułowe bestie, nad którymi nasza bohaterka - Sybel - potrafi zapanować. 



Sprawa zaczyna się w momencie, kiedy do Sybel przybywa Coren z maleńkim chłopcem, którego chce jej oddać pod opiekę. Niemowlakowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, gdyż jego matka urodziła go w wyniku romansu z bratem Corena, na co jej mąż, Drede, nie zareagował zbyt przychylnie. Król Eldwoldu zrobi wszystko, żeby zgładzić potencjalnego następcę tronu. Czarodziejka, choć niechętnie, godzi się spróbować wychować małego. O pomoc prosi Maelgę - starą czarownicę mieszkającą w pobliżu, która pomaga Sybel zrozumieć, czym może być miłość do dziecka. 
Kiedy po dwunastu latach po chłopca zgłaszają się Coren i Drede, Sybel nie do końca wie, co zrobić. Na prośbę Tama oddaje go prawowitemu ojcu. W tym miejscu rozpoczyna się pełna przygód historia, a bestie stoją na straży swojej pani i pomagają jej w ten tajemniczy sposób, którego zwykły śmiertelnik nie jest w stanie pojąć.

Powieść trzyma w napięciu, zaskakuje, choć momentami bywa przewidywalna. Zakończenie jednak jest naprawdę ciekawe, i choćby dla niego warto przeczytać całość. Jeśli ktoś lubi fantastykę, z pewnością nie będzie rozczarowany.

Zapomniane bestie z Eldu
Patricia A. McKillip
Wydawnictwo MAG
Warszawa, 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz